Kurs Nadzieja


Modlitwa wstawiennicza pokazała mi mur, jakim ogrodziłam swoje serce i nie pozwoliłam nikomu tam wejść, nawet sobie samej. Ten mur budowałam przez całe życie - z destrukcyjnych myśli, w samotności. Przez ten mur nie odcierają do mojego serca żadne słowa miłości Boga i cierpię przez to. Bóg dał mi obietnicę z księgi Iz 25, że zburzy ten mur, który sobie stworzyłam i postawi nowy, za którym będzie On, stateczny charakter i pokój serca.

Kasia


Dotarło do mnie na Kursie Nadzieja bardzo wyraźnie, że jestem dziedzicem, nie jestem w oczach Boga jakąś Ewą, jestem Dziedziczką Jego Dóbr. I te wszystkie dobra i obietnice Jego są dla mnie. On czeka tylko, abym o nie poprosiła. Podniosłam głowę i poczułam się kimś, kto ma ogromną wartość, poczułam smak wybrania. Ale to zobowiązuje. Jestem księżniczką, ale co to za księżniczka, która nie pracuje nad sobą? Wiem, że Bóg da mi teraz siłę do tej pracy.

Ewa


Podczas sobotniej modlitwy, w czasie wezwania Ducha Świętego, Bóg przemówił do mnie: "otwórz Pismo Święte". Otworzyłam i Bóg obiecał mi poprzez Iz 54 swoją wieczną łaskawość. Przez słowo zrozumiałam, że mam powiększyć swoje mieszkanie, a otrzymam upragnione potomstwo, które "zdobędzie narody i zaludni spustoszone miasta" oraz, że moim Odkupicielem jest święty Izraela, którym jest Pan Zastępów. "Opuszcza tylko na krótką chwilę, lecz znów przygarnia z wielką miłością". "W przystępie gniewu zakryłem na chwilę moje oblicze przed tobą, lecz w wiecznej łaskawości obdarzyłem cię miłością". Zrozumiałam, że Pan nie będzie mnie karał, bo jest Miłością. Podeszłam też do modlitwy wstawienniczej. Po modlitwie otrzymałam słowo o tym, że Pan ma dla mnie światłość. Jeszcze nie wiem, o co dokładnie chodzi, ale będę się modliła, aby Pan mi to pokazał. Mam nadzieję, że obietnice Boże zostaną spełnione w czasie. Drugim ważnym momentem była modlitwa przed Najświętszym Sakramentem. Zostałam uzdrowiona z choroby gardła. Nauczyłam się mówić do Boga bezpośrednio. Chwała Panu.

Gosia


W czasie modlitwy wspólnotowej poczułam mocne działanie Ducha Świętego w sobie. Przed posługą miałam pewne obawy, że nie podołam temu, że się tak zestresuję, że nie dam rady. Modliłam się mocno o wylanie Ducha Św., a On przyszedł do mnie wypełnić moje serce i poczułam się wolna w tym, co mówię, On działał we mnie. Uwielbiałam Go całym sercem, jak nigdy.

Przyjeżdżając na kurs, nie wiedziałam dokładnie o co chciałabym prosić Ojca. Teraz już wiem, że czasem w naszym działaniu, spinaniu naszych myśli chodzi o to, żeby tego nie robić, by dać się ponieść Duchowi Świętemu, naszym sercom w Jezusie i po prostu USTĄPIĆ, nie trzymać się kurczowo moich emocji, uczuć, oczekiwań, próśb - po prostu odpuścić. Po modlitwie były osoby, które powiedziały mi, że podobało im się, jak się modliłam, potwierdziły moje odczucia. Modlitwa i prowadzenie jej było dla mnie głębokim oddechem wolności Bożej w spełnianiu Jego obietnic względem bezwarunkowej Miłości, którą On nas darzy. Amen! Chwała Panu!

Kasia


Na kursie przede wszystkim miała dla mnie znaczenie konferencja o finansach i o tym, że Bóg dał nam obietnicę, że będzie się troszczył o nasze potrzeby, m. in. w tej sferze. Uzmysłowiłam sobie, że wszystko, co mam, jest od Boga i nie moja w tym zasługa, dlatego też czuję, że zachęta do składania dziesięciny była skierowana do mnie. I jestem świadoma, że nie będzie to łatwe dla mnie, ale skoro mamy siać we łzach, aby potem zbierać plon w radości, to chcę się tego podjąć - dla Boga.

Teresa


Modlitwa dała mi wewnętrzny spokój duchowy. Odczułam też, że Bóg mnie wspiera w każdej sytuacji. Wiem, że to, o co prosimy będzie spełnione, ale potrzebny jest czas i trwanie blisko naszego Pana. Dzięki modlitwie moje serce raduje się i pragnie wysławiać Boga. Wcześniej modliłam się w kaplicy i poczułam ciepło od Pana i wiarę w Niego, dlatego też tak bardzo przeżyłam tą modlitwę. Teraz jestem szczęśliwa i moje serce się raduje, że mogę wysławiać imię Pana Jezusa Chrystusa. Chwała Panu!

Magdalena


Miłość do Boga objawia się przez całkowite Mu zaufanie. W Chrystusie wypełniają się wszystkie obietnice na tak. On błogosławi nam finansowo, pracą, rozwojem, rodziną - żoną, potomstwem, pozwala nam uporządkować swoje emocje, wyrażać je, być ich świadomym  - tak się właśnie dzieje u mnie. Przez Jego obietnice rozwijają się moje relacje we wspólnocie, choć byłem człowiekiem zamkniętym. To pozwala mi zaobserwować, że Bóg wiele czyni dla mnie. Rekolekcje Nadziei zmieniły moje myślenie - teraz żyję świadomy bycia dzieckiem Bożym. Chcę budować na fundamencie, jakim jest Jezus Chrystus. Wymaga to cierpliwej pracy, systematycznej, codziennej relacji z Chrystusem. On pozwala mi codziennie odradzać się na nowo.

Artur


Na Kurs Nadzieja przyjechałam, by zawierzyć Bogu swoje pragnienia. Chciałam doświadczyć umocnienia i nadziei, pewności, że Bóg jest wrażliwy na moje potrzeby, że Bóg wypełnia obietnice, które wcześniej mi dał. I w trakcie tego kursu Bóg objawił swoją moc.  Szczególnie doświadczyłam jej w modlitwie wstawienniczej, w czasie której Bóg przyszedł do mnie z pocieszeniem, umocnieniem i rozbudził pragnienie, by służyć darami, którymi mnie obdarza. Chwała Panu.

***


Być może żadna rzecz na tym kursie nie była dla mnie stuprocentowym odkryciem, ale przypomniałem sobie pewne ważne sprawy, o których nie do końca pamiętałem, lub których często nie werbalizuję. Bardzo podobał mi się motyw świadomego dziedzica. Być świadomym dziedzicem, wiedzieć, co mi się należy jako dziecku Bożemu i nie bać się mówić Bogu: obiecałeś! Również to, że głoszący wskazywał na psalmistów jako pewien wzór - psalmistów, którzy domagali się "swego" na granicy bezczelności. Ważny był też dla mnie fragment o planowaniu tygodnia. Mam tendencję do odkładania realizacji moich planów, marzeń na kiedyś - i tak mijają dni, miesiące, a nawet lata. Przypomniałem sobie, że nawet moje najskrytsze marzenia mogą zrealizować się przez konkretne "ruchy": to w poniedziałek, a to we wtorek itd. Poza tym, tradycyjnie dużą wartość miały dla mnie świadectwa. Gdy widzę, jak Bóg układa różne sprawy w życiu ludzi, gdy widzę, jak teraz są oni poukładani i pogodzeni ze sobą - mimo trudnych doświadczeń - to dla mnie jeden  z największych dowodów na Jego istnienie i realne działanie.

Maciek


W czasie Kursu Nadziei praktycznie pierwszy raz w życiu zdałem sobie sprawę z tego, że obietnice w naszym życiu wypełnią się w czasie. Jestem niecierpliwy i bardzo szybko chciałem dostać się na studia, a potem szybko je ukończyć. Jednak dopiero w tej chwili widzę, że nie można było po liceum pójść na studia, tylko musiała się wypełnić obietnica zdania matury. Takich przykładów jest wiele. Dzięki nim można mieć nadzieję, że inne obietnice w naszym życiu też się spełnią. Tylko to wymaga czasu. Tak jak w życiu Józefa egipskiego. Podsumowując, wiem, że wiara, modlitwa, rozeznanie i ciężka praca są potrzebne do wypełnienia się Bożych obietnic.

Maciej


W swoim życiu mam duży problem z nawiązywaniem relacji z ludźmi oraz problem z wyrażaniem swoich emocji. Na kursie uświadomiłem sobie, że mam też bardzo słabe relacje ze sobą samym. Wiedziałem, że mam też bardzo małe poczucie wartości. Po pewnej dynamice zrozumiałem, że Jezus wcale tak na mnie nie patrzy i zaprasza mnie do tego, abym spojrzał na siebie Jego oczami. Widzę, że czeka mnie dużo pracy nad sobą i że to nie będzie łatwe. Ale jest nadzieja i wiara w to, że z Jezusem się uda.

Tomek


Poznałem, co naprawdę mnie blokuje przed otwarciem się przed ludźmi i że mam złe relacje ze sobą. Mur, mur, mur. Tylko w grupie dzielenia mogłem znaleźć zrozumienie, bo większość ma podobne problemy, podobnie myśli. Powierzyłem wszystko Jezusowi.

***

Pan podczas tego kursu działał we mnie bardzo delikatnie i nie było jakiegoś przełomowego momentu podczas dynamiki czy modlitwy, ale wiele z tych rzeczy, których się tu dowiedziałem i nauczyłem będę chciał i starał się wprowadzać w swoje życie. Także myślę, że po powrocie do domu wiele się zmieni i zacznę żyć bardziej Bożymi obietnicami, a Pan uporządkuje moje życie i będzie błogosławił mi w rozwoju. Myślę też, że podczas tego kursu moja relacja z Bogiem się polepszyła i wciąż będę się do Niego przybliżać.

***

Najważniejszym momentem była dla mnie modlitwa wstawiennicza, w której Bóg zapewnił mnie o swojej miłości i powiedział, bym Go nie ograniczała w Jego działaniu w moim życiu. Było to dla mnie cenne z tego względu, że zdałam sobie sprawę, że często wkładałam Go w jakiś szablon działania, nie pozwalając Mu być Bogiem. Z tym związana jest również obietnica, którą Bóg złożył w moim sercu w czasie kursu - że moje potomstwo będzie Mu służyć. Jest to obietnica, którą mnie totalnie zaskoczył, gdyż jeszcze nigdy nie prosiłam o to Boga. Bóg w tym miejscu jakby uprzedził moje pragnienie i pokazał mi, że jako Bóg widzi więcej i dalej niż ja sama.

Basia


W trakcie kursu podczas adoracji po raz pierwszy w życiu doświadczyłem tego, o czym od wielu lat wiedziałem, ale co nie docierało do mojego serca. Ta "tama" pomiędzy intelektem, a sercem nie rozpadła się, ale poczułem jak nastąpiło w niej pęknięcie.

***


Kurs Nadziei pokazał mi, że BÓG chce działać we wszystkich sferach mojego życia. Pragnie uzdrawiać duszę, ducha i ciało. Bóg chce, żebym się rozwijała emocjonalnie, intelektualnie, fizycznie. Wcześniej miałam takie myślenie, że dbanie o swoje ciało, o to, aby spełniały się moje pragnienia, jest egoistyczne i że mój czas rozwoju już minął. Na tym kursie zobaczyłam, że Bóg chce mojego rozwoju, chce, abym zatroszczyła się o siebie. To wszystko, co spotykam w swoim życiu ma mi służyć. W czasie modlitwy wstawienniczej doświadczyłam dotyku Bożej Miłości. Jezus zabrał z mojego serca poczucie lęku i beznadziei. Wierzę, że Bóg wykorzystuje mój rozwój do spełnienia obietnicy. Te wszystkie trudne sytuacje, które mnie spotkały służą spełnieniu obietnicy... I jest we mnie pragnienie rozwoju. Chwała Panu!

Gosia


Poprzez Kurs Nadziei nauczyłam się, że powinnam więcej ufać Bogu, powinnam oddać Mu całe moje życie. To On powinien być najważniejszy. Dziękuję Bogu, że mnie posłał do wspólnoty. Nauczyłam się, że to ja powinnam pierwsza wejść w kontakt z drugą osobą. Chcę, aby Pan uleczył moją relację z mamą. Na razie ciężko mi akceptować samą siebie, ale wierzę, że Pan to zmieni. Ważna była dla mnie otwartość każdej osoby i spotkania w małych grupkach. Wiem, że warto siać we łzach, bo kiedyś nadejdzie taki czas, że będę zbierała owoce w radości. Nie muszę bać się swoich braków finansowych, bo Bóg się tym zajmie, ja mam Mu tylko zaufać.  Powierzyłam Panu swoje życie, niech działa w nim i niech je przemienia. Wierzę, że mnie wysłucha, jeśli to będzie Jego wolą. On wie, o co Go proszę. Ty, Panie, masz dla mnie najwspanialszy plan. Naucz mnie czekać na Twoją odpowiedź. Chwała Panu.

B.


Na kursie otrzymałam dużo obietnic, uwierzyłam w nie od razu. Obietnice dla duszy były czymś wzruszającym, o czym nie miałam pojęcia. Ale Pan Bóg zdjął opaskę z moich oczu i zrozumiałam Jego słowa, które mówił do mnie, jak do swojego dziecka. Zastanawiałam się, gdzie ja do tej pory żyłam, dlaczego tego nie wiedziałam. To Pan otworzył moje serce i pozwolił mi zrozumieć i doświadczyć mojej wiary. Teraz ja chcę ją rozwijać, poszerzać  i mówić wszystkim wkoło, że jestem szczęśliwa, bo mam nadzieję, i już WIEM, że Jezus jest ze mną cały czas, trzyma mnie za rękę i prowadzi przez życie. Ufam Mu, modlę się o wypełnienie moich obietnic i będę na to ciężko pracować. Dziękuję Ci Panie!

***


W czasie podróży przez myśl przeszły mi słowa: "Kto sieje we łzach, żąć będzie w radości", oraz "Siej pełnymi garściami". Gdy w niedzielę usłyszałem, żebyśmy otworzyli psalm 126, wiedziałem już, że Bóg wypełnił słowo, które otrzymałem w drodze na kurs.

Marek